Jest to jednak jedynie dobra mina do złej gry. 7,16 procent głosów zdobytych przez Konfederację, nawet przy rekordowej frekwencji, trzeba uznać za porażkę, choć nie katastrofę. Jeszcze w piątek, podczas finałowego wiecu na krakowskim rynku Sławomir Mentzen ogłaszał, że podczas tegorocznej kampanii „mieli dwa strategiczne cele”.
Jej promocja miała miejsce 18.09.2015 o godz. 18:00 w warszawskiej kawiarni Niespodzianka przy ul. Marszałkowskiej 7. Przyszło na nią wiele osób, chyba ok. 100. Zabrakło krzeseł i wielu słuchaczy musiało […]
Polityk Lewicy podkreślił, że nie ma zamiaru nikogo o to oskarżać. Nie ma wroga na opozycji. Idziemy oddzielnie, ale pracujemy razem. — oświadczył. Jak dodał, Lewica chciałaby natomiast zawrzeć z innymi partiami opozycyjnymi „pakt rządzenia”. Skoro nie ma wspólnej listy, to Lewica proponuje, żebyśmy się dogadali, co do
Pycha kroczy przed upadkiem. Wracamy do Paryża końca lat 20. XX wieku. Portrety zostają opublikowane w albumie Maria Lani par… (Éditions des Quatre Chemins), do którego teksty piszą Jean Cocteau oraz bardzo znany i ceniony za bezkompromisowość krytyk sztuki Waldemar George.
@gryficowa @WaldemarKrysiak „ogarniam sugestie i widzę więcej niż chciałbyś bym widziała” Pycha kroczy przed upadkiem. Ktoś to potrafi napisać taką egocentryczną bzdurę najczęściej ma bardzo ograniczone horyzonty i umiejętności komunikacyjne. Jesteś zwyczajną 19 latką, pogódź się z tym. 01 Jul 2021
Czerwionka-Leszczyny kolęda. To nagranie z mszy świętej z Przegędzy na Śląsku podbija internet. Poszło o kolędowe menu zaproponowane przez księdza. Do nagrania odniosła się Archidiecezja Katowicka. Przegędza to niewielka miejscowość w gminie Czerwionka-Leszczyny w powiecie rybnickim. Stała się sławna za sprawą nagrania
Powiem tak: pycha kroczy przed upadkiem. Lekceważąc Mentzena poniżasz tych, którzy z nim przegrywają. Na razie Platformie stoi w miejscu a mentzenom rośnie.
DRS9CT. Przypowieści Salomona 16:18 NBGPrzed upadkiem idzie pycha; a przed ruiną wyniosłość Plany Czytania i RozważaniaZachęcanie i wzywanie cię do codziennego szukania bliskości z Bogiem.
Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów Dr JAROSŁAW FLIS – socjolog, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. Henryk Domański twierdzi, że czeka nas 30 lat rządów prawicy, profesorowie Janusz Czapiński i Radosław Markowski uważają, że PiS władzy szybko nie odda. Co pan na to? – Moim zdaniem, tak samo jak Prawo i Sprawiedliwość po zdobyciu władzy postanowiło przebić Platformę Obywatelską na polu arogancji, tak obóz obecnej opozycji postanowił przebić PiS na polu histerii. Być może ta histeria ma służyć mobilizacji zwolenników, z pewnością jednak zniekształca obraz rzeczywistości. Porzućmy więc emocje. Po zwycięstwie w 2005 r. popularność Prawa i Sprawiedliwości wzrosła w sondażach nawet o 16%. Po ubiegłorocznym sukcesie takiego skoku nie było. Dlaczego? – Prawo i Sprawiedliwość pod prezesurą Jarosława Kaczyńskiego postanowiło przyjąć strategię samobójczą, roztrwonić korzyści, jakie wiosną i latem zeszłego roku przyniosło mu dobre ustawienie strategii. Prezes mnoży wrogów W 2005 r. na czele PiS stał ten sam Jarosław Kaczyński. – Ale rządem kierował Kazimierz Marcinkiewicz, który miał zupełnie nowy wówczas styl komunikacji. Wychodził do ludzi, nie próbował dowodzić, że jest mądrzejszy od innych. Pamiętam zdjęcie w gazecie, na którym premier sam prasował sobie koszulę, bo żona została w Gorzowie. – Ludziom to się podobało, a poza tym jesień 2005 r. była czasem rzeczywistej zmiany, która mogła być dla Prawa i Sprawiedliwości dźwignią długotrwałego rządzenia i sukcesu, gdyby partia była konsekwentna. Później jednak to się zmieniło. Dziś także bryluje Jarosław Kaczyński, schowany na czas kampanii wyborczej. Zamiast zawężać pole konfliktu, otwiera kolejne fronty. To jego model uprawiania polityki. – Ten model przez wiele lat prowadził Prawo i Sprawiedliwość do kolejnych przegranych z Platformą Obywatelską. A przecież wszyscy wiedzieli, że aby wygrać, trzeba odwoływać się do wyborcy centrowego, zwracać uwagę na sprawność działania, nie mnożyć wrogów ponad potrzebę. Teraz Kaczyński sam potwierdza opinie swoich wrogów, że konflikt leży w jego naturze. A ponieważ nikt mu w PiS nie zagraża, sam nadaje ton polityce partii i rządu. Inni milczą, co najwyżej zgrzytają zębami lub łapią się za głowę, myśląc ze strachem, co będzie dalej. A może Jarosław Kaczyński wie, że nie ma z kim przegrać? – Pycha kroczy przed upadkiem – przećwiczył to Donald Tusk z Platformą Obywatelską. Przekonanie, że druga strona będzie zawsze tak beznadziejnie dowodzona jak w danej chwili, prowadzi do katastrofalnych w skutkach decyzji. Platforma niszczy się sama Zaszokowały mnie styczniowe wyniki wyborów na przewodniczącego PO – wzięło w nich 8,5 tys. spośród zaledwie 17 tys. uprawnionych. Nie sądziłem, że partia, która osiem lat rządziła Polską, którą w 2007 r. poparło 6,7 mln obywateli, jest tak nieliczna. – Jeśli chodzi o odsetek osób należących do partii w całym społeczeństwie, jesteśmy na końcu europejskiej statystyki. Niechęć do wstępowania do partii wywodzi się jeszcze z PRL, gdy z powodu oporu społecznego PZPR nie stała się jedyną bramą do urzędów – musiała zaakceptować „bezpartyjnych fachowców”. Wytworzył się wówczas żywy do dziś stereotyp dwóch ścieżek kariery: partyjnej i kompetencyjnej. PZPR u schyłku PRL liczyła 2 mln członków, w 1980 r. – 3 mln. Oprócz niej działały Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne, a stanowisk do obsadzenia z partyjnego klucza nie było chyba więcej niż dzisiaj. Przynależność do partii, jeśli oczywiście obejmie ona władzę, może być zatem bardziej opłacalna niż w tamtym czasie. – Rzeczywiście, ale nasze partie nie są realnie zainteresowane wzrostem szeregów, przyjmowaniem nowych członków. To są spółdzielnie aspirantów do funkcji publicznych uwikłane w wewnętrzne walki. Na całym świecie w partiach toczy się rywalizacja, ale nie w takiej skali jak w Polsce. Nowi członkowie – a już zwłaszcza zaangażowani ideowcy – w takiej rywalizacji nie są nikomu do niczego potrzebni. Mimo obnażanej w sondażach słabości PO ma dość sił, by boksować się sama ze sobą. Od kilku miesięcy czytam, że „Schetyna czyści Platformę”. Do czego to prowadzi, pokazuje przykład Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który wyczyścił partię z co bardziej znaczących polityków. – Tak się dzieje, bo z powodu naszego systemu wyborczego w każdych wyborach – czy to do rady gminy, czy do Sejmu – obowiązuje ta sama zasada: najgroźniejszym przeciwnikiem jest kolega z własnej listy. Permanentna wojna wszystkich ze wszystkimi prowadzi do absolutyzmu – oddania pełni władzy liderowi w nadziei, że on zapobiegnie ogólnej masakrze. Platforma po odejściu Donalda Tuska takiego lidera już nie miała. – Dopóki był, wszyscy wiedzieli, że przynajmniej się nie pozabijają. Czy PO skończy podobnie jak SLD? – Tego przewidzieć się nie da, bo przecież wydawało się, że trawione konfliktami wewnętrznymi PiS skończy jak Porozumienie Centrum, ale przetrwało trudnych osiem lat w opozycji, potrafiło przyjąć nową strategię i odzyskać władzę. SLD podzielił los Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności także dlatego, że Jarosław Kaczyński i Donald Tusk narysowali nową linię podziału, gdzie nie było już miejsca dla lewicy. Mimo kryzysu Platforma jest znacznie mocniej niż SLD osadzona w świadomości obywateli. Układ wyborów jest taki, że PO jeszcze prawie trzy lata będzie rządzić na szczeblu regionalnym i lokalnym. Lewica ma natomiast ogromny problem tożsamościowy. Czytałem wyniki badań elektoratów partyjnych, wykonanych przez CBOS w trakcie ostatnich wyborów. Wśród respondentów jednej z partii nie znalazła się ani jedna osoba, która na pytanie o ocenę swojej sytuacji wybrałaby wariant „zła”. To nie jest kraj rewolucji obyczajowej Domyślam się, że to SLD. – Precyzyjniej – Zjednoczona Lewica. Lewica kształtowała się na przełomie XIX i XX w., gdy bogaci siedzieli w pierwszych ławkach w kościele, a Kościół błogosławił taki ład społeczny. Bunt ekonomiczny był jednocześnie buntem przeciw wspólnocie tożsamości i obyczaju. W tej chwili bogaci gardzą tymi, którzy siedzą w pierwszych ławkach w kościele. Zajmują je ubodzy. Stary podział na lewicę i prawicę idzie w poprzek tego, co teraz dzieli społeczeństwo. PiS po raz pierwszy uzyskało bezwzględną większość w Sejmie, choć poparło je niespełna 38% biorących udział w głosowaniu, mniej niż SLD w 2001 r. oraz PO w 2007 i 2011 r. Chyba jest coś nie w porządku z naszą ordynacją. – Proszę do tego nie mieszać ordynacji. Żaden system wyborczy nie zabezpiecza przed głupotą: kto kazał Zjednoczonej Lewicy rejestrować się jako koalicja? Dlaczego Platforma Obywatelska zlekceważyła wybory prezydenckie, choć było wiadomo, że partia, której kandydat zwycięży, niesiona tym sukcesem wygra wybory parlamentarne? PO zajmowała się sobą, zamiast wykorzystać Ryszarda Petru do odświeżenia wizerunku partii władzy. Do tego doszły jeszcze zbiegi okoliczności, np. głosów oddanych na komitet Zbigniewa Stonogi zabrakło partii KORWiN do przekroczenia progu. Jaka jest dziś główna linia podziału politycznego? – Wciąż obowiązuje podział na Polskę solidarną i liberalną. Po jednej stronie są ci, którzy opowiadają się za wspólnotą w dziedzinie obyczajów i tradycyjną tożsamością, a w gospodarce są zwolennikami większej ingerencji państwa. Po drugiej zaś – rzecznicy większej swobody i w gospodarce, i w obyczajach. Nasi liberałowie w kwestiach obyczajowych są raczej konserwatywni. – Nie może być inaczej, skoro osób określających się w Polsce jako prawica jest dwa razy więcej niż tych, które sytuują się na lewicy. Kto marzy o rewolucji obyczajowej, skazuje się na marginalizację. Nie ma też co demonizować polskiego tradycjonalizmu. Nawet w najbardziej konserwatywnych zakątkach naszego kraju władza proboszcza nie sięga tak daleko, by zakazać pracy w niedzielę usytuowanemu naprzeciwko kościoła sklepowi z alkoholem i prezerwatywami. Kościół jest bardzo silny w sferze symbolicznej, ale ma bardzo ograniczony wpływ na codzienne zachowania społeczne. Jednak wspólnotowość kojarzy się z Kościołem. – Z tego założenia wyszli zwolennicy tzw. obozu postępu, uznający, że świat powinien być coraz mniej wspólnotowy i w coraz większym stopniu oparty na wolności jednostki. Doszli do wniosku, że jak obrzydzi się ludziom religię, to wspólnotowość zniknie. To niewłaściwa diagnoza – ona poszuka sobie innych form. Wspólnota oparta, przynajmniej w założeniu, na miłości bliźniego może zostać zastąpiona wspólnotą opartą na nienawiści, wspólnotą tych, którzy chcą dokopać innym. Jak w Biadolinach i Ciepłowodach W 2005 r. Lech Kaczyński próbował dokonać podziału na Polskę Armii Krajowej i Polskę lubelską, w tym celu zbudował Muzeum Powstania Warszawskiego. PiS wciąż głosi tzw. politykę historyczną. Czy historia jest osią ostrego podziału? – Jeśli zadamy dwa pytania: czy warto było obalać PRL i czy po obaleniu PRL wszystko poszło dobrze, to się okaże, że będziemy mieli wyraźny podział na cztery grupy. Ci, którzy na oba pytania odpowiadają twierdząco, głosują na PO i Nowoczesną. Odpowiedź „tak” i „nie” jest charakterystyczna dla wyborców PiS, natomiast „nie” i „tak” – SLD. Ci, którzy odpowiadają na oba pytania przecząco – nie głosują w ogóle. W 2007 r. badałem wyniki wyborów parlamentarnych w Biadolinach i Ciepłowodach, pierwsza miejscowość leży w Małopolsce, druga na Dolnym Śląsku. W Ciepłowodach wygrała Platforma, w Biadolinach PiS, ale gdy podliczyłem głosy, okazało się, że procent głosów oddanych na PO w stosunku do wszystkich uprawnionych do udziału w wyborach był wyższy w Biadolinach. W Biadolinach największa grupa mieszkańców była przekonana, że należało obalić PRL, natomiast większość z nich – że potem źle poszło. A w Ciepłowodach znacznie częstsze były dwie odpowiedzi na nie i frekwencja była dużo niższa. PO wygrywała nie dlatego, że w Ciepłowodach żyje się lepiej niż w Biadolinach, tylko dlatego, że zawiedzeni zostają tam w domach. Jak to się ma do dzisiejszej sytuacji? – PiS, które wygrało wybory dzięki dobrej strategii i szczęśliwemu splotowi okoliczności, dążyło rzeczywiście do długotrwałej dominacji, powinno zmienić diagnozę, która w tej chwili brzmi tak: poszło źle, dlatego że „komuna” tak naprawdę nie została do tej pory obalona, będzie dobrze, jak ją wreszcie obalimy. To zamyka PiS na tych wszystkich, którzy uważają, że nie należało obalać PRL, bo od tego czasu ich warunki zaczęły się pogarszać. A także na tych, którzy mają dość sporów historycznych. PiS mogłoby ich do siebie zachęcić, mówiąc: do tej pory szło źle, za to teraz pójdzie dobrze. Wieczne obalanie PRL jest silnym spoiwem wewnętrznym PiS, choć tego tematu partia Jarosława Kaczyńskiego nie poruszała w czasie kampanii. – Dlatego PiS urosło przed wyborami. Gdy Jarosław Kaczyński prowadził walkę z „komuną”, notowania PiS krążyły w granicach 30%. Gdy w ubiegłym roku Andrzej Duda i Beata Szydło podjęli inną narrację, przekonali do siebie młodych, którzy nie toczyli wojen z lat 90., dla których wrogiem była Platforma. Mówimy o destrukcji potencjalnego elektoratu dokonywanej przez PiS, ale nie widzę żadnej konstrukcji ze strony PO i Nowoczesnej. – Bardzo o nią trudno, jeśli uważa się, że do tej pory wszystko szło świetnie i nie trzeba niczego poprawiać. Po stronie opozycyjnej nie ma też wewnętrznej spójności. Korzysta z tego Jarosław Kaczyński, zręcznie godząc trzy nurty. Nazwałem je republiką, rebelią i rewanżem. Pierwszy tworzą ci, którzy dostrzegają słabości III RP i chcieliby je poprawić. Do nurtu rebelii należą rzecznicy prostej diagnozy: za naszą krzywdę odpowiada obecny układ personalno-instytucjonalny; gdy się go zniszczy, będzie świetnie. No a ci, którym wystarczy przejęcie istniejących instytucji, reprezentują rewanż. W obu ubiegłorocznych kampaniach wyborczych ważne były 500 zł i wiek emerytalny. Spełnienie obietnic przywiąże obywateli do PiS? – Zobaczymy. Przez lata mówiono, że nic się nie da, a tu nagle okazało się, że można dać 500 zł. Choć państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, to – jak tłumaczył w tej samej wypowiedzi Bartłomiej Sienkiewicz – tam, gdzie jest w stanie się sprężyć, „ma zdumiewającą skuteczność”. Cudowne ocalenie czy klęska Skuteczności brakuje oponentom PiS. Odnoszę wrażenie, że np. wspólne oświadczenia polityków z różnych obozów jedynie uwiarygodniają partię Jarosława Kaczyńskiego jako rzecznika rzeczywistej zmiany. – Gdybym był politykiem PiS, dawałbym na mszę, żeby wszyscy byli prezydenci występowali co tydzień z apelem, jak jest źle. Na spotkaniu AWS przed wyborami w 1997 r. Czesław Bielecki mówił do Lecha Wałęsy: „Panie prezydencie, jak pan nas nie poprze, to przegramy, ale jak pan poprze nas za mocno, też przegramy”. Co zatem powinna robić opozycja? – Postępować zgodnie z generalną regułą: jeśli się przegrywa wybory, należy znaleźć nowych ludzi i z ich udziałem odnowić starą partię. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jest budowa nowej partii ze zgranymi politykami. Jeśli na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji widzimy twarze przegranych polityków wierzących, że wciąż mogą nadawać ton, to opozycja ma spory problem. A może obóz PiS pogrąży się sam, nie brakuje w nim polityków z ambicjami: Antoni Macierewicz, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro, Mateusz Morawiecki, nie wspominając o autorach ubiegłorocznego sukcesu: Andrzeju Dudzie i Beacie Szydło. – Nie da się nikogo obronić przed głupotą, ale sądzę, że PiS pamięta, iż do tej pory przedterminowe wybory mieliśmy dwa razy i kończyły się one klęską sprawujących władzę. Mało prawdopodobne, by Jarosław Kaczyński zaryzykował trzeci raz. Poza tym PiS ma źródło planktonu politycznego w ruchu Kukiz’15, a do tego jeszcze swojego prezydenta. PiS na drugą kadencję? – To się może zdarzyć, ale wynik walki jest dziś niemożliwy do przewidzenia, bo jak widzieliśmy w zeszłym roku, nawet murowany faworyt może się wyłożyć na ostatniej prostej. To jest już łabędzi śpiew PSL? – Gdybyśmy porównali straty lewicy z 2011 i 2015 r., okazałoby się, że były znacznie większe niż PSL. Lewica jest w dużo gorszej sytuacji, bo za bardzo zbliżyła się do obozu liberalnego, oderwała od realnych problemów, zachłysnęła wizją rzekomo nieuniknionego postępu: globalizacji i multi-kulti. Ale zamiast postępu doszło do pogłębiającego się wrażenia katastrofy i lewica nie ma pomysłu na to, co dalej ze sobą robić. Narastająca agresja słowna ze strony PiS sprawia, że coraz częściej słychać o nieobliczalnej w skutkach konfrontacji. Powinniśmy się bać? – Teoretycznie wszystko może się wydarzyć, bo w Polsce cudowne ocalenie często graniczy z klęską. Sytuacja może wymknąć się spod kontroli: zarówno rządzącym, jak i opozycji, jeśli nie opanują nieustającego podkręcania emocji. Sądzę jednak, że najgroźniejsza w skutkach może się okazać arogancja PiS, w tej dziedzinie partia Jarosława Kaczyńskiego stara się za wszelką cenę przebić Platformę. Histeria jest mniej niebezpieczna, bo się wypala, arogancji dużo trudniej się pozbyć. Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów, co tylko utwierdza go w poczuciu swojej wyższości. Musi go naprawdę zaboleć, by wrócił do rzeczywistości. Foto: Krzysztof Żuczkowski Podobne wpisy
STARY TESTAMENT Księga Przysłów 161 Człowiecze są zamysły serca, odpowiedź języka od Pana1. 2 W oczach człowieka czyste2 są wszystkie jego drogi, lecz Pan osądza duchy. 3 Powierz Panu swe dzieło, a spełnią się twoje zamiary. 4 Wszystko celowo uczynił Pan, także grzesznika na dzień nieszczęścia3. 5 Obrzydłe Panu serce wyniosłe, z pewnością karania nie ujdzie4. 6 Miłość i wierność gładzą winę, bojaźń Pańska ze złych dróg sprowadza. 7 Gdy drogi człowieka są miłe Panu, pojedna On z nim nawet wrogów. 8 Lepiej mieć mało żyjąc sprawiedliwie, niż niegodziwie mieć wielkie zyski. 9 Serce człowieka obmyśla drogę, lecz Pan utwierdza kroki. 10 Na wargach królewskich wyrocznia: jego usta w sądzie nie błądzą5. 11 Waga i szala to sprawa6 Pana, Jego dzieło - ciężarki we worku. 12 Obrzydłe królom działanie nieprawe, bo tron się opiera na sprawiedliwości. 13 Prawe usta królowi są miłe, uczciwie mówiących on kocha. 14 Gniew króla to zwiastun śmierci, uśmierzy go człowiek rozumny. 15 W pogodnym obliczu króla jest życie, jego łaska jak chmura deszczowa na wiosnę. 16 Raczej mądrość nabywać niż złoto, lepiej mieć rozum - niż srebro. 17 Unikać złego - to droga prawych, chroni życie, kto czuwa nad drogą. 18 Przed porażką - wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek. 19 Lepiej być skromnym pośród pokornych, niż łupy dzielić z pysznymi. 20 Znajdzie szczęście - kto zważa na przykazanie, kto Panu zaufał - szczęśliwy. 21 Kto sercem7 mądry, zwie się rozumnym, a słodycz warg wiedzę pomnoży. 22 Rozum źródłem życia dla tych, co go mają, głupota - karą dla niemądrych. 23 Od serca mądrego i usta mądrzeją, przezorność na wargach się mnoży. 24 Dobre słowa są plastrem miodu, słodyczą dla gardła, lekiem dla ciała. 25 Jest droga, co komuś zdaje się słuszna, a w końcu prowadzi do zguby8. 26 Głód robotnika pracuje dla niego, bo przymuszają go usta9. 27 Człowiek nieprawy zło gotuje, i ogień mu płonie na wargach. 28 Człowiek podstępny wznieca kłótnie, plotkarz poróżnia przyjaciół. 29 Gwałtownik zwodzi bliźniego, prowadzi na drogę niedobrą. 30 Kto oczy zamyka, podstęp obmyśla10, kto wargi zaciska, dokonał zbrodni. 31 Siwy włos ozdobną koroną: na drodze prawości się znajdzie. 32 Cierpliwy jest lepszy niż mocny, opanowany - od zdobywcy grodu. 33 We fałdy sukni wrzuca się losy11, ale Pan sam rozstrzyga.
Patrz mój dobrotliwy Boże Na swój ulubiony ludek, Jak wychodzi rano w zboże Zginać harde karki z trudem. Patrz, jak schyla się nad pracą, Jak pokornie klęski znosi I nie pyta – Po co? Za co? Czasem o coś Cię poprosi: Ujmij trochę łaski nieba! Daj spokoju w zamian, chleba! Innym udziel swej miłości! Nam – sprawiedliwości!Smuć się Chryste Panie w chmurze Widząc jak się naród bawi, Znowu chciałby być przedmurzem I w pogańskiej krwi się pławić. Dymią kuźnie i warsztaty, Lecz nie pracą a – skargami, Że nie taka jak przed laty Łaska Twoja nad hufcami: Siły grożą Ci nieczyste Daj nam wsławić się o Chryste! Kalwin, Litwin nam ubliża! Dźwigniem ciężar Krzyża! Załam ręce Matko Boska; Upadają obyczaje, Nie pomogła modłom chłosta Młodzież w szranki ciała staje. W nędzy gzi się krew gorąca Bez sumienia, bez oddechu, Po czym z własnych trzewi strząsa Niedojrzały owoc zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło! Jeszcze będzie czas umierać! Żyjmy tu i teraz!Grzmijcie gniewem Wszyscy Święci! Handel lud zalewa boży, Obce kupce i klienci W złote wabią go obroże. Liczy chciwy Żyd i Niemiec Dziś po ile polska czystość? Kupi dusze, kupi ziemie I zostawi pośmiewisko…(2x) Co nam hańba, gdy talary Mają lepszy kurs od wiary! Wymienimy na walutę Honor i pokutę! (2x) Jeden naród, tyle kwestii! Wszystkich na raz – nie wysłuchasz! Zadumali się Niebiescy W imię Ojca, Syna, Ducha…(3x) Co nam hańba, gdy talary…
Portret Doriana Graya Oscara Wilde'a został opublikowany jednocześnie w miesięczniku Lippincott w Filadelfii oraz przez Ward, Lock and Company w Anglii w lipcu 1890 roku. W Anglii powieść została potępiona przez wielu recenzentów jako szokująca i niemoralna. Wilde próbował odnieść się do niektórych z tych zarzutów, pracując nad rozszerzoną wersją historii, która została opublikowana jako powieść pełnometrażowa w 1891 roku, wraz z przedmową, w której Wilde wyraził swoje artystyczne credo. Powieść koncentruje się na Dorianie, młodym mężczyźnie o wielkiej urodzie. Kiedy spotyka Lorda Wottona, ten inspiruje go wizją życia, w której dążenie do piękna poprzez zmysłową przyjemność jest cenione ponad troski etyczne czy moralne. Inny przyjaciel Doriana, artysta Basil Hallward, budzi jego próżność. W czasie podziwiania swojego portretu namalowanego przez Bazylego Dorian deklaruje, że oddałby swoją duszę, gdyby mógł pozostać wiecznie młodym podczas gdy portret się starzeje. Spełnia swoje życzenie, a portret pokazuje stopniowe zniekształcanie jego duszy, gdy pogrąża się w upodlonym i zbrodniczym wariacja na temat legendy Fausta, z echami upadku człowieka i mitu Adonisa oraz badanie związku między sztuką a temat miłości homoerotycznej nigdy nie jest wyraźnie określony (i nie może być, biorąc pod uwagę ówczesne konwencje), może być obecny w uczuciach Bazylego do Doriana. Mówi lordowi, że nie może być szczęśliwy, jeśli nie widzi Doriana codziennie. Jest zdenerwowany, gdy Dorian zaręcza się z Sybilą. Później wyznaje Dorianowi, że od pierwszej chwili, gdy się spotkali, wielbił go. Mówi: „Byłem zazdrosny o każdego, z kim rozmawiałeś. Chciałem mieć całego Ciebie dla siebie. Byłem szczęśliwy tylko wtedy, gdy byłem z Tobą. " Jest całkowicie zdominowany przez swoje uczucia do młodszego mężczyzny, które również przemieniają jego postrzeganie całego świata. Wszystko staje się dla niego cudowne z powodu Doriana. Basil przedstawia to, co w różnym ujęciu może być pociągiem homoerotycznym, jako pokusę ideału estetycznego. Wielbi Doriana, ponieważ piękny młody człowiek pozwala mu spełniać najwyższe ideały artysty. Mówi lordowi, że Dorian jest dla niego „po prostu motywem w sztuce”.Dorian stara się żyć zgodnie z przedstawionym mu przez Lorda poglądem na życie. Lord wierzy, że samozaparcie nic nie daje. Mówi Dorianowi, że ludzie nie powinni bać się własnych pragnień i impulsów, bo w nich tkwią ziarna spełnienia i radości. Jego credo brzmi: „uzdrawiać duszę zmysłami, a zmysły duszą”. Aby żyć pełnią życia, trzeba delektować się zmysłami każdą mijającą chwilą. Lepiej jest doświadczyć wszystkiego, co świat ma do zaoferowania, niż tracić czas na martwienie się o etykę lub moralność. Lepiej jest szukać piękna w kontemplacji sztuki i pięknych przedmiotów, niż wiązać umysł z intelektualnymi troskami i edukacją. Lord nazywa tę filozofię „nowym hedonizmem”. (Hedonizm definiuje się jako poszukiwanie przyjemności jako sposób na życie).Powieść przedstawia co najmniej dwa różne sposoby interpretacji tego tematu. Powieść można odczytać w kategoriach moralistycznych jako potępienie pobłażania sobie. W liście do Daily Chronicle z 30 czerwca 1890 r., Wilde sam starał się odpierać zarzuty, że książka jest niemoralna i stwierdził, że ma morał: „Wszelki nadmiar, jak również wszelkie wyrzeczenie przynosi własną karę. " Wilde odnosi się nie tylko do Doriana, ale także do Bazylego i Lorda Henry'ego. Basil (powiedział Wilde) za bardzo czci fizyczne piękno i stwarza w Dorianie przesadną próżność, podczas gdy Lord stara się być jedynie obserwatorem życia. Jednak wyjaśnienie Wilde'a nie jest zgodne z przedmową do powieści, którą dodał po opublikowaniu negatywnych recenzji. Przedmowa stwierdza, że sztuka nie powinna mieć nic wspólnego z możliwa interpretacja jest taka, że Dorian nie rozumie credo Lorda. W istocie wydaje się, że sam Lord nie żyje według niego. Jak stwierdził Wilde, pozostaje w życiu w dużej mierze widzem. Jego maniery są ospałe i kultywuje ironiczne oderwanie się od wszystkiego, nawet gdy opowiada się za namiętnym zaangażowaniem. Wydaje się, że niewiele robi w trakcie powieści poza wywieraniem psychologicznej dominacji nad Dorianem i uczęszczaniem na przyjęcia obiadowe wyłącznie po to, by szokować ludzi swoimi fraszkami. Ale pod koniec zwierza się Dorianowi: „Dorianie, mam własne smutki, o których nawet ty nic nie wiesz”.Wydaje się, że ideałem Lorda jest czerpanie wyjątkowej przyjemności z doświadczenia zmysłów, rozbudzania zmysłowego w każdej chwili istnienia, pozostając jednocześnie niezakłóconym, zachowując równowagę umysłu. To paradoks, ponieważ głoszonym ideałem jest jednoczesne zaangażowanie i niezaangażowanie w życie. Błąd Lorda polega na kultywowaniu jednego ideału - braku przywiązań - kosztem drugiego. Dorian popełnia odwrotny błąd. Żaden z nich nie jest w stanie spełnić teoretycznego celu nowego słynie ze swoich fraszek, a powieść dostarcza wielu przykładów, prawie wszystkie z nich wypowiedziane przez Lorda Henry'ego. Przedmowa Wilde'a do powieści zawiera również mnóstwo fraszek, z których wiele pokazuje jego chęć podważenia konwencjonalnych podstaw narracji leżą sugestie kilku mitów, w tym upadku człowieka, jak opisano w Księdze jako niewinny, piękny młodzieniec, nowo stworzony (w pewnym sensie) przez artystę / Boga - Bazylego Hallwarda, jest odpowiednikiem Adama w ogrodzie Eden przed Upadkiem. Lord Henry Wotton gra rolę Szatana. Kusi Doriana obietnicą pełniejszego, bogatszego życia, jeśli tylko będzie podążał za jego, credo. Dorian ma zbyt wiele dumy i egoizmu, by oprzeć się pokusie, więc upada. Jest też aluzja do średniowiecznej legendy o Fausta. Faust to człowiek, który sprzedaje swoją duszę diabłu w zamian za wiedzę i moc, tak jak Dorian targuje się, aby zachować wieczną młodość, nawet jeśli oznacza to utratę jego aluzja dotyczy klasycznego mitu Narcyza, który zakochuje się w sobie po zobaczeniu swojego odbicia w wodzie. Kiedy Lord po raz pierwszy widzi ten obraz, porównuje Doriana do Narcyza. Daje to wskazówkę co do próżności właściwej naturze Doriana. Lord może go kusić, ale w pewnym sensie wyciąga tylko cechy, które są już w nim po raz pierwszy opublikowano go w Anglii, Portret Doriana Graya spotkał się z burzą negatywnych recenzji, z których wiele zaatakowało książkę w zjadliwych słowach za rzekomą niemoralność. Na przykład Daily Chronicle zaatakował jego „zniewieściałą frywolność, wystudiowaną nieszczerość, teatralny cynizm, tandetny mistycyzm, jego nonszalanckie filozofie i skażający ślad jaskrawej wulgarności”. Anonimowy krytyk „St. James's Gazette” z jeszcze większym obrzydzeniem napisał: „nie chcąc urazić nozdrzy przyzwoitych osób, nie polecamy analizować [powieści]… to byłoby reklamowanie rozwoju ezoterycznej lubieżności ”. Krytyk ten zaryzykował nawet opinię, że byłby zadowolony, gdyby Wilde lub jego wydawcy zostali oskarżeni o opublikowanie nie wszystkie wczesne recenzje były nieprzychylne, negatywne wrażenie wywołane przez tych, którzy potępili książkę, wpłynęło na to, jak ludzie reagowali na nią przez dziesięciolecia. Fragmenty powieści zostały odczytane w sądzie przez prokuraturę podczas procesu Wilde'a o homoseksualizm w 1895 swoich esejach Wilde głosił doktrynę Paternalizmu z beztroską gracją i triumfalnym sukcesem. W powieści ta wymowna doktryna, mieszając się z ludzkimi realiami, sprowadza poważne kłopoty. Fabuła została rzekomo (ale prawdopodobnie nie w rzeczywistości) oparta na doświadczeniu Wilde'a w pracowni przyjaciela artysty, gdzie Wilde wyraził ubolewanie, że piękny młody człowiek na jednym z obrazów nie powinien kiedykolwiek się zestarzeć. (Inna wersja umieszcza incydent w pracowni malarki, która namalowała portret Wilde'a). W gotyckim tonie - Wilde przedstawia obraz, który: , jak temat obrazu ofiarowuje swoją duszę za cud, nabiera oznak wieku i moralnego upadku, podczas gdy jego piękny, zbrodniczy oryginał pozostaje bohaterowie, według późniejszej relacji Wilde'a, to trzy aspekty jego samego. Hallward jest cierpiącym i artystą; Dorian jest młodym estetą; Lord Henry jest dojrzałym filozofem . Ich kręte i fascynujące wędrówki po niejasnych psychologicznych głębiach przez sto lat utrzymywały czytelników, widzów, psychiatrów i krytyków w lekkim podnieceniu - i bez wątpienia nadal będą to robić w towarzystwie Hamleta, Peau de Chagrin Balzaca, Frankensteina Mary Shelley, rodziny Usherów Edgara Allana Poe, Draculi Brama Stokera i Stephena Dedalusa Jamesa Joyce' wersja Potrtetu to dobrze wyważona i ujednolicona powieść, wyrażona w muzycznym, jasnym i płynnym stylu, choć kwiecista jak stylowe meble wiktoriańskie. Obrazowanie dobrze służy centralnej wizji, która kontempluje cel istnienia istot ludzkich zaangażowanych w sztukę. Wilde formalnie wypiera się celu moralnego, ale jego książka udaremnia to wyparcie. Czy człowiek , który służy tylko sobie, może to zrobić doskonałe dzieło sztuki?Kiedy Wilde dodał sześć rozdziałów, aby stworzyć wersję książkową, przyczynił się do moralnej symetrii struktury, rozwijając opozycję między kodami Starego i Nowego Testamentu, która przenika jego pisma. Odrzucając Bazylego, rzecznika miłosierdzia Nowego Testamentu, Dorian wymusza konfrontację z rozgniewanym Bogiem, który sądzi i karze. Skoro skruchy nie można już wytworzyć od wewnątrz, zemsta musi być narzucona z góry. Dlatego w dodanych rozdziałach Wilde przedstawia Jamesa Vane'a, przedstawiciela kodeksu Starego Testamentu, który zastępuje Bazylego, aby stać się żywą siłą moralną drugiej połowy powieści. Podczas gdy Bazyli, dobry anioł Doriana, próbował poprowadzić go do łaski, Vane, anioł gniewu, zwiększa przerażenie winnego człowieka, gdy próbuje pomścić rozwścieczone bóstwo. Po morderstwie, niepokój, wsparty relacją między myśliwym a zwierzyną, nadaje ton Dorianowi. Bohater uznaje sprawiedliwość kodeksu moralnego Vane'a na krótko przed własną śmiercią.
pycha kroczy przed upadkiem biblia